Punkt odniesienia...

Dobrze jakiś w życiu mieć. Jak się okazuje, nawet, gdy się jest torebką tudzież innym filcowym tworem. Od dawna zastanawiałam się jak tu fotografować, aby zdjęcie oddawało rozmiar, skalę czy jak kto woli "size" obiektu. Zwykła linijka wydawała mi się zbyt zwykła, nożyczki dawały zbyt duże widełki w kwestii rozmiaru a telefon komórkowy nie zawsze pasował do klimatu. Wczorajsza rozmowa z nową właścicielką torebki niechlubnie nieterminowej, okazała się brzemienna w skutkach i zaowocowała takim oto filcowym punktem odniesienia. Ma 12,5 cm wysokości i odtąd będzie wam pomagał w zorientowaniu się w skali moich poczynań.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz