Echo witraży...

Motyw pojawił się w głowie i za nic głowy opuścić już nie chciał. Witraż. Ze swoją niematerialną materią, przejrzystością, świetlistością, umiejętnością ożywiania przestrzeni...  Te, które na mnie zrobiły największe wrażenie, to witraże Wyspiańskiego w kościele św. Franciszka w Krakowie. Stałam oniemiała z zachwytu.  Oczywiście filc w najmniejszym nawet stopniu charakteru i istoty witraża nie odda, ale motyw ten tak uparcie tkwił w głowie, że nie mogłam oprzeć się pokusie... a że torebka przenaczona była dla osoby nietuzinkowej, z ułańską fanazją i odwagą, postanowiłam zaryzykować. Wyszła torebka dość... hmmm...niekonwencjonalna, ale - uffff - bardzo się spodobała!














Pod jednym z okrągłych witrazy ukryte zapięcie klapki górnej. Docelowo zdecydowałam się jedną z rączek zdemontować, dla większej wygody noszenia

Tu, na etapie produkcji jeszcze, pozbawiona witraży okrągłych.
wymiarów nie pamiętam. Bo to kolejna produkcja z cyklu zrobiłam dawno, umieszczam na blogu po dłuuuugim czasie".



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz