Rudzielce na leszczynie...


Jest wiele plusów własnego kawałka trawy. Jednym z nich jest możliwość zasadzenia krzaków leszczynowych. A dla kogoś, kto tak jak ja przepada za laskowymi orzechami jest to wizja rajska. W tym roku faktycznie było rajsko. Orzechów dużo, orzechy duże... Nic, tylko zbierać, łupać i konsumować. Na szczęście też, poza osobistymi dwunożnymi, nie ma tu innych amatorów orzechów. Sąsiadka z naprzeciwka pewnie nie ma śmiałości buszować u mnie, a wiewiórki są na szczęście tylko filcowe. 

Stworzone z myślą o dwoch dekoracyjno - edukacyjnych drzewach, które popełniłam. Jedna - jak widać, dość zawadiacka, pozostałe dwie bardziej ułożone i stateczne.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz