Kot zielonooki...


Ten motyw jest bardzo lubiany. Pamiętam, że pierwszy raz uszyłam go w jakimś błyskawicznym tempie, bo na cito był potrzebny na prezent. Pomysł wpadł do głowy, przetoczył się przez nia jak huragan i szast prast, nim się obejrzałam torebka była gotowa. Tu kolejna odsłona motywu - ciut inny płotek, ciut inny kotek - jak to u mnie. Nawet jak mam powtórzony kształt kota, to oczy itp wyszywam za każdym razem od nowa.
projekt i wykonanie:
Bez Podszewki


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz