Karotka..


Kupiłam w tym roku trochę nasion warzywnych... i teraz pozostaje tylko pytanie... spożytkuję je czy nie? to moja bolączka, wpadam do ogrodniczego i gotowa byłabym wszystkie te fasole, sałaty, grochy i inne kupować, wysiewać do tego oczywiście naręczami brałabym nasiona kwiatów. Ale już znam ten stan, wiem, że sklepowy zapał szybko minie i zawsze cos tam na przeszkodzie stanie... pomna przestróg własnych, umiałam opanować pragnienie zakupu nasion, owszem, popatrzę, uśmiechnę się i tyle.. ale w tym roku .... zlamałam się. Kupiłam. i wciąż wierzę, że wykorzystam. maciejkę i nastrurcję nawet już wysiałam! A marchewka sama urosła:)




w rozbudzeniu warzywnego apetytu pomogło też asystowanie przy zakładaniu przedszkolnego ogródka warzynego u latorośla... ehhh ...niby pólnoc minęla, ale jak o tym pisze, to niemal mam chęć do ogrodu wyskoczyć:)


Projekt i wykonanie:\
Bez Podszewki



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz