Do Van Gogha daleko...


Słoneczniki lubię bardzo. Choć podejmowana dwukrotnie próba uprawy jakoś się nie powiodła. Pod wpływem torebki zamierzam jednak spróbować raz jeszcze. Za rok, rzecz jasna.



Ze słonecznikami mam też przyjemne wspomnienie pracowe. Dwa biurka. Dwie osoby. Ja i E. po środku słonecznik.. i skubane.. skubałyśmy do ostatniego ziarenka. Praca szła tak sobie, ale ploty - idealnie:)



Kobieta, do której trafi ta torebka, kocha słoneczniki już od dziecka. A że siostra kocha ją, to na prezent wymyśliła sobie taką właśnie torebkę Bez Podszewki. Z czego bardzo się ucieszyłam, bo chodziły mi słoneczniki po głowie już kilka razy.


Wymiary: kurczę, nie zmierzyłam, ale teczka a4 wchodzi. 
Wewnątrz dwie kieszonki i karabińczyk, od frontu pod słoneczkami duża kieszeń, z tyłu na plecach jeszcze jedna zewnętrzna, mniejsza, zapinana na suwak 

Projekt i wykonanie: 

Bez Podszewki






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz