Miśki mnie wciągnęły absolutnie. Po serii mordek z naszych szerokości geograficznych, wyruszyłam w misiową podróż dookoła świata. Koala był w planach od dawna. W czasie szyciowego kryzysu, podchodziłam do tematu kilka razy, ale co wycięłam, co ułożyłam, to efekt nijak nie odzwierciedlał moich oczekiwań i co więcej, nie budził skojarzeń z koalą... Tym razem jednak jestem zadowolona. Może nie powala, ale wygląda jak koala. Że tak nawet rymem to ujmę :)
Projekt i wykonanie:
Bez Podszewki
luty 2016
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz