Podłożyć...


Mam pewną tendencję do podkładania się. Mówienia nieodpowiednich rzeczy w nieodpowiednim miejscu i momencie. A na pewno tak miałam, bo odkąd sobie to bolesnie uświadomiłam, postanowiłam z przywarą walczyć. I przyjąć zasadę, że to milczenie jest złotem. Trudne to bardzo, bo dziedzictwo i genetyka pchają mnie w odmiennym zupełnie kierunku, ale uwierzcie, staram się... Z drugiej strony, z dwojga złego, lepiej samemu się podłożyć niż komuś świnię. Choć jak się tak chlapie ozorem, to i niezamierzenie w obu kierunkach pójść można...




Najprostsza z możliwych podkładka. Prostokąt z wyoblonymi narożnikami,  obszyty dookoła podstawowym ściegiem. Ale ja lubię proste rzeczy.

Potomstwo chyba też, bo już zamówiło: różową, czerwoną, zieloną, niebieską, srebrną i złotą...

Z tymi ostatnimi będzie kłopot...:)

Wymiary 34x24

Jak widać, świetnie czuje się na niej także mój netbook.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz