Lecimy w kulki... :)


Jak dotąd brzmiało mi to jakoś złowieszczo, wełna czesankowa, folia bąbelkowa... Zakładałam, że nie dam rady, że za trudne, że zbyt czasochłonne... ale... choróbska na pokładzie i chęć urozmaicenia czasu, sprowokowały do przełamania się. Tym bardziej, że od dawna mam w szufladzie zapas czesanki. A teraz mam kilka wlasnoręcznie ufilcowanych kuleczek. Filcowaliśmy na 3 ręce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz