Lew...


Kiedyś już lwa popełniłam. Dawno to było. W czasach, gdy szyłam w 100% ręcznie. Każdy element. Każdy! Tam ten lew miał zupełnie inną grzywę, tylko kolorystyka się zgadzała :)
Wracam więc tak sobie do motywów już wykorzystanych, bo czasem coś mnie do nich pcha, czasem (jak tu) przyjdzie do głowy rozwiązanie na grzywę na przykład i już nijak się wtedy uwolnić nie można, uszyć trzeba i już! 
Projekt i wykonanie:
Bez Podszewki
Luty 2016



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz