Tygrysek...


Uwielbiam rozdział Kubusia Puchatka o tygryskowych poszukiwaniach smaku. O tym jak przyjaciele wprowadzają go w świat swoich upodobań, że tak powiem kulinarnych. Jak miś z ulgą oddycha, że akurat miód nie jest jednak tym, co tygrysy lubią najbardziej.

Poszukiwanie własnego smaku, próbowanie, testowanie, wsparcie bliskich... tak to czytam, tak interpretuję. 

Że mamy prawo sądzić, że oset jest tym, co da nam przyjemność, by zaraz potem stwierdzić jednak, że nie (choć ciut żal, że pożarliśmy okazałą, wyjątkową kępkę, oszczędzaną specjalnie na urodziny Kłapouchego :)

W każdym razie w oryginalnej książce znacznie więcej widzę treści niż w późniejszej kreskówce.
Choć i do książki można mieć pewne zastrzeżenia, zwłaszcza w kontekście uzależnień. Silnych uzależnień. Bardzo silnych uzależnień :)

Projekt i wykonanie
Bez Podszewki
Luty 2016

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz